Strony

środa, 7 sierpnia 2013

Epilog część I.

ROK 2090.

Spojrzałam na swoje nadgarstki. Były pokryte nizliczoną ilością sznyt. Niektóre straciły już barwę, pozostawiając lekki ślad na mojej jasnej skórze, niektóre silniejsze, o mocno wyrysowanych krawędziach prosiły się o drobne pocałunki. To była część mojej historii, część tęsknoty po śmierci najukochańszego człowieka w moim życiu. Jak miałam to zmienić, gdy ON był już nieobecny?
Jak Louis mógł to zrobić? Dla mnie odpowiedź była jasna. Pokochał Harry'ego i jednocześnie znienawidził samego siebie.
Zamknęłam na moment pamiętnik, oparłam plecy o ścianę i zaczęłam wystukiwać palcami ulubioną piosenkę mojego Anioła. Nigdy nie mogłabym zapomnieć jego uśmiechu, gdy ta melodia rozchodziła się w naszej zamkniętej, ale jakże bezpiecznej przestrzeni...
21 grudnia 1990 rok




Drogi pamiętniku!


Chciałem tylko powiedzieć, że jestem skończonym idiotą. Samanta znalazła mnie kilka minut później, krew była wszędzie, na moich spodniach, rękach, twarzy, klatce piersiowej. Czułem jej zapach i smak, czułem, jak tracę kontakt ze światem..

22 grudnia 1990 rok







Drogi pamiętniku!

Obudziłem się w dziwnym pomieszczeniu. Moje ręce były przypięte pasami do łóżka tak, że ledwo mogłem nimi poruszać. Przez pierwsze 3 minuty miałem wrażenie, że śnie, ale skrępowane ciało uniemożliwiało mi dokładniejsze zbadanie zaistniałej sytuacji. Zasnąłem. Ponownie ze snu wyrwał mnie trzask drzwi. Spojrzałem przed siebie. To nie był żaden lekarz, czy opiekun szpitalny. Kilka metrów ode mnie stał Harry.
Stał tam Harry z bukietem białych róż i burzą loków na głowie.
Mój Harry.
Powoli podszedł do łóżka, nie przerywając kontaktu wzrokowego, splótł delikatnie nasze palce na tyle, na ile to było możliwe.
- Przepraszam - mruknąłem mu do ucha, gdy nachylił się żeby ucałować mój policzek. - Tak, cholernie Cię przepraszam, Harry. Jestem totalnym kretynem..
- Przynajmniej jesteś świadomy - odparł, a na jego usta wpłynął uśmiech. I to nie było jakieś wymuszone zjawisko. Piękny, ale przede wszystkim szczery uśmiech, który potrafiłby stopić Antarktydę. Przysięgam.
Resztę dnia przesiedział przy moim boku, obserwując jak zatracam się w jego oczach. Myślę, że dokładnie wiedział, jak bardzo jest dla mnie ważny i jak bardzo go potrzebuję. Dziwił mnie fakt, że wujek się nie zjawił, ale spokój wypisany na twarzy Harry'ego mówił mi, że wszystko z nim w porządku.


23 grudnia 1990 rok









Drogi pamiętniku!


Jesteśmy już w Winchester. Dziś 23 dzień grudnia, dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia, dzień, który ogrzewa serca milionów ludzi na całym świecie. W naszym dworku trwają przygotowania, wszystko wywrócone jest do gory nogami, ale mimo tego panuje tu miła atmosfera. Wszędzie unosi się zapach przygotowywanych potraw, a zimowa aura za oknem potęguje magię nadchodzących świąt. Jest naprawdę pięknie. Czuję się coraz lepiej, moje sznyty powoli znikają, a since pod oczami blakną.
To koniec części oficjalnej tego wpisu.
Chciałem powiedzieć, że Harry jest przygnębiony. Nie wiem o co chodzi, ale przypuszczam, że to moja wina. On jest taki delikatny i wrażliwy. Nie mogę uwierzyć w to wszystko, co zdarzyło się kilka dni temu. Nie mogę uwierzyć w swoją głupotę...
Harry siedzi na krześle obok mojego łóżka, podpiera ręką brodę, a jego powieki są wpół zamknięte. W tej pozycji wygląda wręcz niesamowicie. Czy mam obsesję?

Chwilę później po pokoju rozchodzi się pukanie do drzwi, mruknąłem ciche 'proszę', a Harry zerwał się z krzesła i nacisnął na klamkę. Naszym oczom ukazał się roześmiany wujek.

- Hej, kto ubiera choinkę? - spytał, patrząc na nas z radością, a w moich oczach pojawiły się iskierki.

Pięć minut później siedziałem na skraju łóżka, a Harry wyjąwszy z komody skarpetki wsuwał je z uporem na moje zziębnięte stopy. Był tak... troskliwy. Pomógł mi wstać i powoli prowadził w stronę schodów. Skarb...

Na dole czekała na nas niespodzianka, ogromne drzewko świąteczne, proszące o przystrojenie. W trzy sekundy rzuciliśmy się na opakowania z bombkami. Szło nam całkiem nieźle, dopóki nie zbiłem trzech kolorowych ozdób, które w dziwny sposób wyślizgnęły mi się z rąk.. Skuliłem się na podłodze, zbierając resztki tego, co miało upiększyć naszą choinkę...

- Louis, jest dobrze. - trzy słowa, po raz kolejny trzy pieprzone słowa opuściły jego pięknie wykrojone wargi.

Podniosłem głowę w gore, nie mogąc uwierzyć, że on nadal używa tego systemu. - Nie, Harry. Nic nie jest dobrze. - krzyknąłem, zamykając twarz w dłoniach.

- To tylko bombki.. - mruknął, podnosząc mnie z zimnej posadzki. - To tylko bombki, Louis. - przywarł ustami do mojej rozgrzanej szyi. - I tak tu nie pasowały.

Zaśmiałem się.
Magiczne jest to, jak bardzo mój nastrój uzależniony jest od jego obecności...
od jego obecności i słów, od tego, co robi, jak się czuje..
po prostu magia.

W natłoku tych myśli nie zauważyłem, że jego wypowiedz była nieco dłuższa niż...
... trzy ciche słowa?


- Harry, kocham Cię.

*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*

-Widzę, że świetnie Wam poszło, chłopcy! - głos wujka rozproszył moje myśli. Odwróciłem głowę w jego stronę i skinąłem w ramach potwierdzenia. - A co z gwiazdką?

Obaj patrzyliśmy na niego ze zdziwieniem.

- Tą na czubek, Louis? - odparł pytająco, jakby sam nie był pewien o czym w ogóle mówi.

Nie czekając na reakcję Harry'ego uniosłem go ku górze, by mógł dokończyć nasze dzieło. Ucieszony niczym dziecko umieścił złotą ozdobę na szczycie świątecznego drzewka. To była nasza choinka, nasza pierwsza choinka, nasze pierwsze święta...

~

Siedzieliśmy przy kominku, wpatrując się w gwiazdy. Byliśmy sami, wujek wyjechał na noc, Eleanor miała odwiedzić przyjaciółkę, jedynie gosposia w kuchni krzątała się od czasu do czasu po korytarzu.

- Wiesz, Harry? - mruknąłem, przyciągając go bliżej siebie. - Cieszę się, że jesteś. Naprawdę się cieszę. Wiem, że nigdy Ci tego nie mówiłem, ale zmieniłeś moje życie..um...

Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony, ale z jego oczu odczytałem zgodę na to bym kontynuował.

- Wiem, że to nie jest najlepszy moment na takie wyznania, na takie wyznania, jak wtedy w salonie, przy ubieraniu choinki...

Zamknął oczy, a mi łzy cisnęły się w kąciki z podwojoną siłą.

- Chciałem powiedzieć tylko, że nie musisz mnie... - moje usta zostały zaatakowane przez miękkie wargi Loczka, wsunął delikatnie język do środka, powodując tym stado motyli w moim brzuchu. Oderwałem się na chwilę i spojrzałem w jego oczy. Blask kominka lekko oświetlał jego idealne rysy twarzy, biała koszulka w geniaalny sposób układała się na jego torsie, a malutkie dołeczki w policzkach rozkochiwały mnie w sobie za każdym razem...

nie mogłem nie ulec.

Wplotłem dłoń w jego włosy, rozchylając zachęcająco usta. Nie czekał. Całowaliśmy się wtedy całą noc, było naprawdę miło. Zasnąłem w objęciach człowieka, którego kocham.

Marzenie nie jednej osoby na świecie, prawda?

24 grudnia 1990 rok




Drogi pamiętniku!

To dziś!
Nie mogę uwierzyć, że tyle czasu minęło odkąd wprowadziłem się do dworku. Wiele spraw w moim życiu zmieniło tor, wiele spraw zniknęło, a w zamian pojawiły się nowe..
zmiany to nie zawsze gorsze decyzje.
Co do mnie i Harry'ego - na szczęscie obudziłem się nad ranem i zaniosłem go do łóżka, zanim ktokolwiek mógł nas przyłapać spiących razem na małym, niezgrabnym foteliku.
Mruczał coś przez sen, ale nie udało mi się wyłapać nawet kluczowych słów. Mam jednak plan. Dziś znalazłem w jednym ze schowków dwie pary łyżew. Czy to nie jest świetne?
Do kolacji świątecznej zostało jeszcze dużo czasu, martwiłem się, że nie będziemy mieć żadnego zajęcia, jednak panie kucharki zaprosiły nas na małą degustację dań. Wszystko smakowało wspaniale i nie mogłem doczekać się tej uczty. Dawno w moim sercu nie gościł taki spokój i radość, jak teraz. Wujek pozwolił mi zaprosić Samantę, Nialla i chłopaków ze szkoły. Niestety Zayn i Liam musieli odmówic przez wzgląd na swoje rodziny, ale ta dwójka zakochanych potwierdziła przybycie. Wyczekiwałem ich z niecierpliwością, podczas, gdy Harry znów mi gdzieś zniknął.
Przeszukałem wszystkie pokoje i w głowie zaświeciła mi się lampka.*staw*
Prędko założyłem kurtkę, zimowe buty i wybiegłem z domu.
Brnąłem przez ogromne zaspy śniegu, by tylko ujrzeć czuprynę loków, siedzącą na ławeczce.
Miał podkulone nogi i sine dłonie.
- Harry... co Ty... zaziębisz się..
- Z nas dwóch tym, który na pewno się rozchoruje będziesz Ty - odrzekł - bez czapki, szalika i rękawiczek, wracaj do domu. - dodał, a mnie wmurowało.
- Nie byłem przygotowany na tak dużą ilość słów... - szepnąłem, a On się zaśmiał.
- Jesteś szalony, Louis. I do tego dobrze całujesz. - odpowiedział.
- Co - nie mogłem uwierzyć w to, co słyszałem
- Wróć do domu i się ubierz, poczekam na Ciebie. - spojrzał mi głęboko w oczy. - Nalegam.
Skinąłem głową i prędko ruszyłem w stronę domu. Chciałem szybko się dostać do ciepłego pomieszczenia. Zrzuciłem mokrą odzież i włożyłem odpowiedni strój, zaopatrując się w dwie pary rękawiczek. Oczywiście dla Harry'ego.
Po drodzę zwinąłem też wspomniane już wcześniej łyżwy.
Harry nadal siedział i wpatrywał się w ten odległy punkt, o którym nigdy nic nie chciał powiedzieć.
- Dlaczego go obserwujesz?
*cisza*
- Łatwiej jest nie odpowiadać, prawda? - jęknąłem i podałem mu rękawiczki. - Ubierz, masz siną skórę.
- Nie potrzebuję ich. - odpowiedział, a na mojej twarzy pojawiło się zmartwienie.
- Co Cię męczy, Skarbie? - szepnąłem tuląc się do jego boku. Nie odepchnął mnie, przyciągnął bliżej i zamknął oczy. - Powiedz, kiedy będziesz gotowy.. a tak w ogóle to kocham zimę, a Ty?
Zadrżał.
Czy to znaczyło nie?
- Poczekaj, coś Ci pokażę. - krzyknąłem, zrywając się z miejsca. Podniosłem dwie pary łyżew, leżące niedaleko i wskazałem na staw. W jego oczach pojawiło się przerażenie.
- Nie - e -e - jęknął, ale nie dosłyszałem.
- Co mówisz, Harry?
- Nie możesz. - odparł głośniej, gdy zawiązywałem drugiego czarnego buta. Obok leżał białe z małą literką "D". Dałbym sobie rękę uciąć, że należały do dziewczyny, przypuszczałem, że to własność Eleanor...
- Nie możesz. - ponowił - proszę..
- Przestań się wygłupiać - skwitowałem i ruszyłem w stronę zamarzniętego stawu. Nie oglądalem się za siebie, wkraczając na lód.
- Nie możesz, Louis. Ona... nie możesz, Ona, Darcy... Louis, chodź tu, Louis, nie możesz, proszę.. - ciche skomlanie Harry'ego podrażniło moje bębenki, ale byłem już na środku zbiornika..
- Harry, ledwo Cię słyszę... - krzyknąłem.
- Louis, wróć, Louis nie idź tam, Louis, proszę... Louis... - nierównomierne krzyki wzrastały, aż kolana Harry'ego poczuły grubą i mokrą warstwę sniegu. - Nie możesz, proszę... - zapłakane oczy błagały, by Tomlinson stanął na twardym gruncie, ale jedyny dźwięk, jaki mógł usłyszeć staszy chłopak to pękająca tafla lodu...
ciąg dalszy nastąpi.
WAZNE:  Cześć, przepraszam. Dodaje tylko jedną część, bo niestety druga (ta dłuższa poszła do kasacji ze względu na swoją beznadziejność) Musicie mi wybaczyć również to, że nie mam totalnie motywacji, przepraszam, że wszystko jest takie chujowe. Kocham Was za każdy komentarz, dziękuje, że jesteście. Drugą i OSTATNIĄ część epilogu dodam niedługo. Na pewno w tym miesiącu. Buziaki. Mój ask:  ask.fm/natsdirection x
+ jak zakonczy się ta historia wiem odkąd założyłam tego bloga, więc myślę, że nic nie ulegnie zmianie :) później dodam posta wyjaśniającego co nieco. Przepraszam za wszystkie błędy, ale nie korzystam ze swojego komputera, a to dość uciążliwe. see ya soon. xx




18 komentarzy:

  1. Wiesz co! Ja się na ciebie obrażę normalnie! (na niby oczywiście :P)
    Po pierwsze: pojawia się rozdział po ośmiu miesiącach! TY wiesz co ja przeżywałam? Przez osiem miesięcy w głowie układałam sobie scenariusze! Przez co ludzie muszą czytac moje wypociny ;)
    Po drugie: Jak to Epilog? Pod ostatnim rozdziałem było napisane że "prawdopodobnie" to przed ostatni, ale to jedno słowo powodowało, że wierzyłam w to, że to opowiadanie będzie dłuższe niż 12 rozdziałów...
    Po trzecie: Jak możesz to teraz robic Louisowi i Harremu? Kiedy są "szczęśliwi" bo nie wiem jak to nazwac. Jesteś okrutna.
    Po czwarte: Nie jestem Larry shipper ale mimo wszystko to opowiadanie, jest moim ulubionym! Kocham je i kiedy będziesz chciała je usunąc, ja je sobie wydrukuję. Będę je czytac w zimowe wieczory, nawet kiedy będę już stara.
    Po piąte: kocham Cię za to co tu piszesz <3 <3 <3
    Trochę się rozpisałam, ale po tak długim czasie chyba mi wybaczysz. Mam nadzieję, że nn będzie szybciej niż za 8 miesięcy i, że napiszesz jeszcze jakieś opowiadanie. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z 'Euphoria'.
    Trzymam cię za słowo, czytając ten rozdział miałam łzy w oczach bo to koniec tak pięknego opowiadania. Mam nadzieję że będzie druga część!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku !
    Ja już myślałam, że nic się nie pojawi na tym blogu, tak długo cię nie było.
    Rozdział jest cudowny !
    Tylko szkoda, że to już epilog.
    To zdecydowanie moje ulubione opowiadanie, piszesz cudownie.
    Nie jestem Larry Shipper, ale to opowiadanie wciągnęło mnie od samego początku.
    Jesteś genialna !
    Czekam na część drugą epilogu :D
    Nie zabijaj Lou ! Proszę, tylko nie to !
    Teraz rozumiem Harry'ego. Łyżwy, staw, zima, Darcy. Biedny Loczuś :(


    Mwahh ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. O bosh...
    Tęskniłam za tym opowiadaniem ♥ Nie wiem co powiedzieć. Naprawdę. Byleby tylko Louis nie odszedł. Tego nie przeżyję.
    I wszystko chyba powoli staje się jasne... Ja nic nie powiem :D
    Czekam... xx.

    OdpowiedzUsuń
  5. No w końcu ! Myślałam , ze już go nie skończysz . Zajebiste opowiadanie <3 Kocham Cię , za kontynuację ;]
    Rozdział świetny . Już chyba wiem o co chodzi z tym punktem , w który wpatruje się Hazza i coś mi się wydaje , że Lou trafił na niego . I ta Darcy .. kim ona była dla Harry'ego ? Oby wszystko dobrze się skończyło . Zaskoczyły mnie wypowiedzi Stylesa . Czekał na odpowiednią chwilę , żeby zacząć mówić , czy jak ? Tego nie rozumiem ..
    Czekam na następny z niecierpliwością ! ;D

    xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Weszłam tutaj z nastawieniem, że znowu nie zobaczę nic nowego a tu takie zaskoczenie!
    Dziękuje za to! <3
    Uwielbiam Cię za to jak piszesz!
    To jest jedno z lepszym opowiadań o Larrym! <3
    Błagam nie uśmiercaj Lou! :C
    Chyba się domyślam kim była Darcy
    Czekam! :D xxx

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo *___* inaczej opisać go nie potrafię bo po prostu brak mi słów. Później pewnie się znajdą, jak zwykle po fakcie ale na chwilę obecną przychodzą mi do głowy tylko: cudo, świetne boskie i proszę next.
    A już myślałam że nic więcej tu nie napiszesz, gdy zobaczyłam tu nowy rozdział, najpierw odtańczyłam taniec radości, potem dla przypomnienia przeczytałam kilka ostatnich rozdziałów i ten nowy, i wciąż nie mogę się nadziwić, jak ty wspaniale potrafisz pisać. Jesteś po prostu boska :-* uwielbiam ciebie i twoją twórczość.

    OdpowiedzUsuń
  8. to co tu przeczytałam tutaj to nie rozdział zajebistego bloga, to coś więcej to magia, jak zwykle cudowne i zaskakujące, uwielbiam po prostu uwielbiam *.* czekam z niecierpliwością na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  9. O boże umieram <3.To takie.piękne ale.i.straszne bo Lou.... On.wpadł, tak? Tak długo.czekałam na.rozdział i się doczekałam. Kocham te opowiadanie, jest takie.magiczne i do tego jeszcze święta.<3 oby Hazz zdążył uratować Louisa... boję sie troche co wymyslisz... omg masz mega mega mega mega talent. Jestes u mnie na pierwszym miejscu pisarek ff <33 uwielbiam cię x czekam.na drugą część aahkslalasaj oby był happy end a może sie poryczę...
    Pozdrawiaaam xx
    @DominikaBalewsk
    A jeszcze jedno: NAWET NIE.WAŻ.SIE.PISAC ŻE ROZDZIAL JEST CHUJOWY CZY COS... WCALE.NIE !!! JEST PER-FECT x <3 ily

    OdpowiedzUsuń
  10. boże.. nie błagam nie zabiajaj Lou... nie teraz... prosze... Harry... ona a duzo... to go przerośnie a ja placze..

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej!
    Ojej, tak długo czekałam aż wrócisz! Świetny rozdział, mam nadzieję, że będzie część druga, bardzo się przywiązałam do tego opowiadania :)
    Nominowałam Cię do Libeter Awards!
    Zapraszam: http://hopewouldbeimpossible.blogspot.com/2013/08/libeter-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziewczyno! tak się cieszę że jesteś :* rozdział cudowny! jesteś niesamowita. Dawno dawno wspominałaś co o drugiej części (albo mi się to śniło :D). Przemyśl to, bo trudno nam będzie pożegnac się z tą cudowną historią.

    OdpowiedzUsuń
  13. Three Silent Words jest naprawdę cudowne, a fakt, iż Harry w końcu zaczął się odzywać, zaczyna mieć dla mnie logiczną całość. Jest tu coś takiego co wciąga. Chcesz wiedzieć więcej, a tajemnice wciąż narastały. Cudownie jest widzieć jak miłość zmienia człowieka, ale też jak słowa wpłwają na to co robimy. Dziękuję. xx
    @mintycurls

    OdpowiedzUsuń
  14. Zakochałam się *.*
    Mam nadzieje że szybko dodasz następną część <3
    Ps. Zapraszam do siebie http://room94imaginypl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. DZIEWCZYNO, JA CODZIENNIE WCHODZIŁAM NA TEGO BLOGA. jezuuu, nareszcie się doczekałam ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy następny, skarbie? :( xx

    OdpowiedzUsuń