ROK 2090
Szmer dobiegający z drugiego końca pokoju przerwał mi lekturę tej zaskakującej opowieści. Opowieści, która łączyła w sobie nie tylko ciążącą nad dworkiem Filipa Tomlinsona tajemnicę, ale również strach, ból i miłość. Te wszystkie uczucia skumulowane w jednej historii tworzyły z pewnością mieszankę wybuchową. Podniosłam się z podłogi, by odszukać źródło hałasu. Zrobiłam kilka kroków na przód, a moim oczom ukazała się mała, pozłacana pozytywka. Na jej szczycie siedział skulony aniołek, a jedno z jego skrzydeł było złamane. Instrument spowijała gruba warstwa kurzu, co świadczyło o tym, że był nie używany od wielu lat. Trąciłam go lekko ręką, a łagodna melodia wypełniła całe pomieszczenie..
29 października 1990 rok
Drogi pamiętniku!
Jestem w totalnej rozsypce, jednak nie bardziej niż Harry. Nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, co dzieje się teraz w moim sercu. Moja bezsilność przekracza wszelkie granice. Czuje się jak bezradne dziecko. Nic nie jest proste. On cierpi, a ja nie umiem mu pomóc. Nie wiem, co się dzieje. Wczoraj wybłagał, abym go ratował.. tylko jak?
Niall spędza co raz więcej czasu z Samantą, co mnie bardzo cieszy. Widzę, że odnaleźli wspólny język. Świadczą o tym chichoty dochodzące z werandy. Ja spędzam całe dnie przy łóżku Harry'ego. Pilnuje, aby nie zrobił sobie krzywdy. Nie chcę, aby się ciął. Nie mogę pozwolić na to. Wujek chyba pogodził się z faktem, że ciągle siedzę przy łóżku Loczka, bo nie patrzy już na mnie z tą złością w oczach. Cóż.. w końcu udało mi się dopiąć swego. Byłoby miło gdyby Haz dał mi jakąś podpowiedź. Jego milczenie przytłacza mnie, boli i pęcznieje z każdą minutą . Boje się, że któregoś dnia to wszystko uleci. Boje się, że go stracę. Jestem zabawny. Martwię się o kogoś, kto praktycznie nie dopuszcza mnie do siebie. Chyba powinienem zacząć się leczyć. Muszę kończyć ten krótki wpis, bo Harry się przebudza.
30 października 1990 rok
Drogi pamiętniku!
Wczoraj nie wydarzyło się nic ciekawego. Harry z trudem otworzył oczy , rozejrzał się po pokoju, po czym wbił swoje seledynowe źrenice w moją przesiąkniętą bólem i troską twarz. Ten widok wcale mu nie pomagał. Wiem to. Ale ile miałem udawać, że jest wszystko w porządku skoro dalekie było to od prawdy? Sięgnąłem po jego rękę, a on splóltł nasze palce. Czułem się lepiej. Czułem się lepiej, bo wiedziałem, że jest blisko.
- Hareeh - jęknąłem, widząc, że jego powieki ponownie się zamykają. - Hareeh, powiedz coś.
Cisza. Odpowiadała mi cisza, ale nie byłem ani trochę zły. Po takim czasie przywykłem do faktu, że stale milczy. Jednak momentami pragnąłem usłyszeć z jego ust coś więcej. Pragnąłem jego uśmiechu, dotyku. Pragnąłem by zrzucił w końcu ta okropną maskę i stał się sobą. Na nic zdały się moje prośby, bo chwilę później osunął się na poduszki oddając się błogim snom. To chyba lepsze niż rzeczywistość. Widocznie potrzebował jeszcze więcej odpoczynku niż mogło mi się wydawać. Siedziałem jeszcze kilka minut przy jego łóżku gładząc perfekcyjne loczki, a z mojego gardła wypływał cichy szloch. Musiałem jednak się opanować, bo do pokoju weszła Eleanor. Obiecała, że znów przy nim posiedzi. Byłem jej szczerze wdzięczny. Resztę dnia spędziłem z Nialler'em i Samantą, którzy nie mogli się sobą nacieszyć. Ewidentnie coś między nimi iskrzyło. Gdy Sammy udała się do kuchni po coś do picia szturchnąłem Horana. Od razu wiedział, o co mi chodzi.
- No co? Jest cudowna - mruknął cicho, by nie usłyszała, po czym się zawstydził. Znaliśmy się doskonale, więc już w tym momencie mogłem stwierdzić, iż mój przyjaciel się zakochał.
- Przecież nic nie mówię, ale Bobby serio promieniejesz.. - odparłem, uśmiechając się po raz pierwszy tego dnia.
- Bobby? Nie mówiłeś tak do mnie od.. od pierwszej klasy podstawówki. Louis, co z Tobą? - parsknął, ale mi nie było do śmiechu. Przypomniałem sobie śmierć moich rodziców. Gdybym miał znów kogoś straić chyba nie dałbym rady.
- Lou, LouLou wszystko ok? - upewnił się, a ja by nie drążył tego tematu skinąłem głową na potwierdzenie.
_
Dziś z samego rana pobiegłem do pokoju Harry'ego, ale zastałem tylko idealnie zaścielone łóżko. W pierwszej chwili przeraziłem się, bowiem odkąd wróciłem do Winchester i odkąd ujrzałem jego poranione ręce czułem się w obowiązku opieki nad młodszym chłopakiem. Prędko zniknąłem na schodach prowadzących na parter. W kuchni, salonie ani łazience również go nie było. Moje serce wzmogło swój rytm, a w głowie pojawiły się najciemniejsze scenariusze. Gdzie jest Harry ?
Dzięki Bogu, gdy dobiegłem nad staw siedział na tej przeklętej, drewnianej ławeczce wbijając wzrok w jeden, nadal nieznany mi punkt.
- Boże, jesteś - szepnąłem zdyszany i opadłem na ławkę. - Myślałem, że coś się.. - nie dane było mi dokończyć, bo jego dłoń musnęła moją szyję. Przyciągnął mnie do siebie. Czułem na sobie jego wzrok, czułem ciężki oddech przesiąknięty dymem papierosowym.. po prostu go czułem. - Haz, co Ty..
Jego zęby przygryzły moje wargi, ale tylko po to, by chwilę później odpłynąć w najwspanialszym pocałunku na świecie. Wsunął swój język głębiej niż mogło mi się wydawać i podrażnił moje podniebienie. Na początku czułem się onieśmielony, ale gdy przez moje ciało przeszły kolejne partie dreszczy, a jego pokaleczona dłoń błądziła po moim torsie zdecydowałem się na odwzajemnienie gestu. Mój język szaleńczo walczył z jego. Nie miałem pojęcia, czy to dzieje się na prawdę. Nie chciałem wiedzieć, bowiem było mi tak cholernie dobrze. W dodatku cała sytuacja wyszła z inicjatywy Harry'ego. Pragnąłem więcej. Wplotłem, więc swoje palce w jego rozkoszne loczki i naparłem mocniej na jego usta. Całowaliśmy się, całowaliśmy się okropnie długo.
- wspaniale smakujesz Lou - głos chłopaka przeszył moje wnętrze. Otworzyłem oczy, by sprawdzić, czy to na pewno on siedzi obok mnie. Jego usta znajdowały się niesamowicie blisko moich. Właśnie przerwał jeden z pocałunków, by oświadczyć jak mu słodko. I w dodatku użył znów trzech cichych słów. Nie wiedziałem, czy mam się cieszyć, czy raczej płakać. Wszystko jedno, nie kontrolowałem teraz swojej radości. Nigdy nie pomyślałbym, że będę całować się z tym dzieciakiem. Muszę przyznać, że mój niepokój odszedł na chwilę, bowiem jego usta również powędrowały odrobinę w górę. To chyba dobrze, prawda?
Nie wiem jak długo siedzieliśmy pod tym drzewem, na tej ławeczce.
Wiem jedno: bez wątpienia się zakochałem.
31 października 1990 rok
Drogi pamiętniku!
Cały wczorajszy dzień spędziłem w objęciach Harry'ego, a on w moich. Na zmianę. Dziś, wczesnym rankiem Niall i Samanta przyszli się pożegnać. Horan obiecał, że podrzuci blondynę do internatu. Wszystko szlo jak z płatka..
..prawie wszystko.
- Louis, musisz wracać - słowa wujka po raz kolejny przekreśliły moje marzenia. Poczułem się słaby i bezsilny, ale nie na tyle by się mu nie sprzeciwić.
- Nigdzie nie wra... - próbowałem negocjować, ale widząc jego smutne oczy poddałem się. - Wujku.. muszę zostać.
- Louis, ostatkami sił wybłagałem panią Hudson, aby Cię nie wydalała ze szkoły. Zrób to dla mnie. Wróć tam i dokończ semestr. Zostało nie wiele..
Nie odpowiedziałem nic. Udałem się na górę, jednak po drodze spotkałem Hazzę. Siedział na schodach z miną zbitego psa. Mimo, że z dnia na dzień było z nim co raz lepiej to ciągle milczał. Miałem wrażenie, że zaraz się rozpłacze. Zresztą ja sam lepiej nie wyglądałem. Dotarło do mnie, co oznacza mój wyjazd.. Nie chciałem, nie mogłem, nie chciałem.
Harry widząc moje zdenerwowanie, przerażenie, smutek.. nie wiem jak to nazwać podwinął rękawy swojej bluzki i pokazał gasnące już sznyty. Goiły się.. wyblakły i nie raziły już ostrością. Chciał mnie upewnić w przekonaniu, że już więcej tego nie zrobi. Tak sądzę.. przynajmniej mam nadzieję.
Poczułem jak moje oczy zachodzą łzami. Później obudziłem się w swoim pokoju. Podniosłem głowę, a obok mnie leżał nikt inny jak Harry. Jego bluzka lekko się podwinęła ukazując fragment brzucha. Był tak pięknie zbudowany.. Musnąłem ustami jego policzek. Delikatnie. Nie chciałem, aby się przebudził. Mogłem wpatrywać się w niego godzinami. Na podwórzu zrobiło się już ciemno.. księżyc, który wpadał przez małe okienko rozświetlał część pokoju. Miałem wrażenie, że nadal śnię.
1 listopada 1990 rok
Drogi pamiętniku!
Nadszedł listopad, a wraz z nim mój powrót do szkoły. Przede mną miesiąc nauki. Nie wyobrażam sobie tych trzydziestu dni bez Harry'ego. Wczoraj w nocy dużo rozmawialiśmy. To znaczy.. ja mówiłem, a on słuchał. Jakkolwiek to brzmi. Znów obiecałem, że wrócę. Bo zrobię to, prawda? Ciekaw jestem ile wytrzymam bez jego obecności, dotyku, zapachu. Cholernie będzie mi tego brakowało. Spakowałem kilka rzeczy i poszedłem pożegnać się z loczkiem. Siedział nad stawem i wrzucał do wody małe kamyczki.
- Harry ? - na dźwięk swojego imienia odwrócił się w moją stronę, a na jego twarzy zagościł skromny uśmiech. Przytuliłem go mocno i zająłem miejsce obok. - Pamiętasz, co Ci mówiłem?
Spojrzał na mnie groźnie, ale wcale się nie przestraszyłem. Mimo, że jego oczy stały się teraz puste to wiedziałem, że znów próbuje założyć tą ciemną maskę. Zwyczajnie próbował mnie zbić z tropu.
- Wrócę - szepnąłem zbliżając się do niego. - Wrócę, szybciej niż się spodziewasz. - dodałem ujmując jego podbródek. jeden z loczków uroczo opadł na jego czoło, a ja lekko dmuchnąłem, by zajął swoje poprzednie miejsce. - Wrócę Harry.
Nie lubię pożegnań, dlatego wpiłem się w jego usta oddając mu ogromną przysługę. Musiał zapamiętać mój smak na cały miesiąc lub ewentualnie krócej, gdybym jednak zdecydował się na ponowną ucieczkę..
Kocham jego usta. Żegnaj Winchester. Do zobaczenia Harry.
2 listopada 1990 rok
Drogi pamiętniku!
Dojechałem na miejsce cały i zdrowy. Już od progu powitały mnie głośne wiwaty. Czyżby wszyscy wiedzieli o tym, że zwiałem? Właściwie miałem to gdzieś. Zayn i Liam ucieszyli się z mojego przyjazdu. Samanta była zaskoczona, ale na jej twarzy również pojawił się uśmiech.
- A co z Harrym? - to było pierwsze, co usłyszałem z jej ust. Jej zdezorientowanie rozsmieszyło mnie do granic możliwości.
- Jest okej.. chyba. - przygryzłem wargę unosząc brwi w górę.
- Doszło do czegoś? - spytała, a moje źrenice natychmiast się rozszerzyły. - Louis?
- Sammy! - krzyknąłem, próbując ukryć moje zawstydzenie. - Chyba nie sądzisz, że będę Ci opowiadał..
- Raczej jestem tego pewna. - odparła z dumą, a ja nie miałem innego wyjścia jak jej ulec.
Opowiedziałem w skrócie do czego zaszło. Opisałem jej każdy szczegół. Jak jego wargi zacisnęły się na moich ustach, jak jego język szaleńczo pieścił moje podniebienie, ale również to jakie zmiany zauważyłem w jego zachowaniu.. miało być dobrze.
4 listopada 1990 rok
Drogi pamiętniku!
Dziś nie ma szkoły, a ja leżę na łóżku i wpatruje się w sufit. Tęsknie za Harry'm. Oddałbym wszystko, by móc znów poczuć jego pocałunki. Wszystko.
- Tommo, o kim tak myślisz? - głos Liama wyrwał mnie z zamyślenia. Nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Prawdę czy kłamać?
- Pewnie fantazjuje o tej blondi - stwierdzenie Zayna wcale mnie nie zszokowało. Zdążyłem się przyzwyczaić do jego cholernie głupich uwag.
- Nie.. po prostu chciałbym wrócić do Winchester. - odparłem z udawaną powagą, na co oni wydali się być zaskoczeni.
- Masz tam kogoś? - szepnął Payne, ale słuch Malika był nie zawodny.
- W pewnym sensie. - oznajmiłem zgodnie z prawdą.
Chłopcy nie drążyli już więcej tego tematu. Jedyne, co mnie ucieszyło to konkurs organizowany przez grono pedagogiczne. Zwycięzca mógł pojechać do domu na tydzień. Od razu poszedłem się zapisać. Zasady były proste. Przynajmniej tak mi się wydawało. Zabawa polegała na napisaniu piosenki lub wiersza. Wszystko jedno, byle wydostać się z tej dziury. Pani Hudson nie była ani trochę zdziwiona faktem, że chcę wziąć udział. Nie wiele osób mojej płci decydowało się na to, ale ja po raz kolejny nie interesowałem się opinią innych osób. Zacząłem tworzyć, nie przestając myśleć o Harrym.
8 listopada 1990 rok
Drogi pamiętniku!
Nie pisałem kilka dni, bo ciągle skupiam się na tym głupim konkursie. Nie mam tu swojej gitary i ciężko skleić mi jakąkolwiek melodię. Chyba wezmę się za wiersz.. chociaż z drugiej strony piosenka to coś lepszego. Jestem w kropce. W dodatku mam masę nauki, a moje myśli zaprząta nikt inny jak Harry. Tęsknie.
15 listopada 1990 rok
Drogi pamiętniku!
Napisałem w końcu piosenkę! Jest cudowna! Przynajmniej tak mi się wydaje. Samanta mówi, że opowiada o prawdziwej miłości. Zayn i Liam podzielają jej zdanie. Ach.. gdyby tylko wiedzieli, że jest o Harrym. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak czekać na wyniki.
" Dotykasz dna, tylko po to by się odbić.
Czuję Twój oddech na swojej skórze.
Trzy ciche słowa z ust upadłego anioła..
Słona łza przekreśla milczenie.. "
Harry, chcę do Ciebie.
17 listopada 1990 rok
Drogi pamiętniku!
Nie mogę uwierzyć! Wygrałem! Moje wypociny zwyciężyły w konkursie! Jestem zachwycony! Lecę się pakować, bo za godzinę mam pociąg do Winchester. Nie wiem, czy jestem w stanie opisać swoją radość. To piękne! Spełniło się jedno z moich drobnych marzeń.. marzeń, które prowadzą do Harry'ego.
_
Dojechałem, jest późno. W dworku świecą się światła. Wujek nie wie, że wróciłem. Nikt nie wie. Chcę zrobić im niespodziankę. Na progu spotykam Eleanor.
- Gdzie Harry ? - to pierwsze, co mówię. Ona milczy. - El, gdzie Harry?
- Louis, on.. - zaczyna, ale wybucha gromkim płaczem. Otulam ją swoimi ramionami i tkwię w zdezorientowaniu. - Louis on nie żyje.
_____________________________________________________________________________
Siema! :) Siódemeczka dla Was. Hm, nie jest milusio. Wczoraj tak się zastanawiałam i stwierdzam iż małymi kroczkami zbliżamy się do końca. Nie wiem czy gnać do przodu czy przedłużać akcję? Jak sądzicie? :)) A i przepraszam za błędy, ale moja beta jest nie dostępna, a ja jestem leniem i nie chce mi się sprawdzać >,< No to do następnegooooo!!