ROK 2090
Gdy w pamiętniku pojawiło się wspomnienie Louis’a o głębokich sznytach Harry'ego odruchowo spojrzałam na swoje ręce. Moje nadgarstki również pokryte były równiutkimi bliznami, przesiąknięte bólem, którego przyczyną była utrata tak bliskiej mi osoby. Ból psychiczny. Ból fizyczny. Znałam go doskonale, bowiem dokładnie każdego dnia po śmierci Austin’a tworzyłam nowe, bezsensowne wzorki na mojej gładkiej skórze. Rodzice początkowo byli przerażeni, ale z czasem dotarło do nich, że nic mnie nie zatrzyma. Ani terapia, ani wizyty u specjalistów. Wiedziałam, że może mi pomóc jedynie cud. Tak na prawdę nie chciałam pogodzić się z jego odejściem. Każdego dnia modliłam się, aby Bóg cofnął czas. Modliłam się, aby to, co zdarzyło się owego dnia zostało w jakiś magiczny sposób wymazane z mojego życia. Niestety bezskutecznie…
28 października 1990 rok
Drogi pamiętniku!
Cały wczorajszy wieczór spędziłem przy łóżku Harry'ego. Przebudził się na chwilę, wypowiadając moje imię, ale po kilku sekundach ponownie opadł na poduszki wtulając swą słodką buźkę w pościel. Nie miałem mu tego za złe. Jego stan ewidentnie wskazywał na to, że potrzebuje bardzo, ale to bardzo dużo odpoczynku. Wujek odwiedził nas kilka razy, ale nie mówił nic. Powoli zaczynałem się przyzwyczajać, że w tym domu najważniejsze słowa są głęboko ukryte. Od samego początku postawiłem sobie za cel rozwiązać tą skomplikowaną zagadkę. I bez znaczenia jak wiele musiałbym poświęcić - wiedziałem, że to zrobię.
Właśnie siedziałem na werandzie czytając książkę, gdy do moich uszu dotarł znajomy głos. Podniosłem głowę, a moje źrenice zarejestrowały obecność…
- Nialler? - krzyknąłem zszokowany, zrywając się z miejsca. Rzuciłem mu się w objęcia i wyściskałem za te wszystkie dni rozłąki. - Co ty tu robisz?
Wyglądał świetnie. Blond włosy zaczesane do tyłu, sportowy strój i te buty… nie pamiętam nazwy, ale idealnie pasowały do jego stylu. Okropnie za nim tęskniłem, a tu proszę, taka niespodzianka. Brakowało mi go. Ewidentnie mi go brakowało.
- Postanowiłem cię odwiedzić, bo nie dajesz znaku życia - mruknął, trącając mnie w ramię, co wywołało u mnie falę śmiechu. - Tęskniłem Lou, wiesz?
Nialler od zawsze był ze mną. Znaliśmy się od małego i to dzięki niemu nie upadłem na samo dno. Często bywałem blisko tej granicy, ale mając kogoś takiego jak on nie dało się choć raz nie uśmiechnąć. Z całego serca będę dziękował Bogu za to, że postawił go na mojej drodze. Spojrzałem w jedno z okien dworku. Za powiewającą lekko firanką ujrzałem bladą twarz Harry'ego. Natychmiast posmutniałem, co Horan’owi udało się zauważyć, ale…
- Louis? - piskliwy głos podrażnił moje bębenki. Odwróciłem się na pięcie sprawdzając, czy aby na pewno się nie przesłyszałem. No nie. Kolejny szok. Przed nami stała właśnie Samanta. Trzymała w dłoniach swoją ogromną, różową torebkę, a na jej twarzy widniał uroczy uśmiech.
Podeszła bliżej, a dokładniej rzuciła mi się w ramiona. Dokładnie jak uczyniłem to ja przed chwilą. Gdy spostrzegła, że nie jestem sam zarumieniła się znacznie. Znałem ją. Czułem, że to początek jakiejś przygody. W momencie, gdy dłonie Nialler’a i Sammy spotkały się ze sobą miałem wrażenie, że świat zatrzymał się na moment. Miałem wrażenie, że jestem niewidzialny. Wbijali w siebie swoje paczadełka jakby zobaczyli 8 cud świata. Mhm. Po jakiś kilku minutach przypomniałem im o swojej obecności, na co speszyli się jeszcze bardziej niż wcześniej. Ale, żeby nie przedłużać zaprosiłem ich do domu. Wujek nie miał nic przeciwko, co bardzo mnie ucieszyło.
Resztę dnia spędziłem właściwie tylko na rozmowach z moimi przyjaciółmi. Kilka razy odwiedziłem pokój Harry'ego, ale ku mojemu zaskoczeniu ciągle spał. Zastanawiałem się, czy wtedy nad ranem miałem jakieś halucynacje czy Loczek na prawdę się na mnie patrzył. Zaczynałem wariować. Serio. Eleanor zapewniła mnie, że będzie czuwać przy nim tak długo jak to będzie potrzebne. Chciała żebym trochę odetchnął, a przy okazji zajął się gośćmi. Miała rację, więc przystałem na jej propozycję. Miałem przeczucie, że ona również chce dla Hazzy jak najlepiej.
-Louis, no i jak Harry? No wiesz… - spytała Sam, a ja miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Poczułem jak moje policzki oblewają ogromne rumieńce. Próbowałem jakoś zmienić temat, ale bez skutku.
- Jaki Harry? - pytanie Nialler’a było zbyt oczywiste. - Czy ja o czymś nie wiem, Lou?
Samanta w tym momencie złapała się za głowę i zaczęła mnie przepraszać tłumacząc, że sądziła iż blondas wie o wszystkim. Horan tylko siedział i przysłuchiwał się naszej konwersacji, która nie prowadziła do niczego dobrego.
- Ciszej, ktoś usłyszy - upomniałem ją. Nie chciałem, aby cały dworek znał mój sekret. Przynajmniej nie teraz.
- Chodźcie, chodźcie na spacer. Wszystko opowiem - jęknąłem, nie widząc innego wyjścia z tej sytuacji. Kilka minut później spacerowaliśmy po Winchester.
Samanta z dumą opowiedziała pierwszą część mojej historii. Nialler słuchał jej z uwagą. Zastanawiałem się, czy to dlatego, że mówiła Sammy czy dlatego, że była o mnie. W każdym bądź razie nie był bardzo zszokowany, co podniosło mnie na duchu. Nie krytykował mojego zachowania. Wręcz przeciwnie - wspierał mnie w dążeniu do odkrycia tych dziwnych tajemnic. Czułem się o niebo lepiej. Nadeszła pora na część drugą… czyli to, co zdarzyło się od momentu, gdy uciekłem ze szkoły. Teoretycznie nie było tego aż tak wiele. Fakt, że Loczek podczas mojej nieobecności doprowadził się do krytycznego stanu wywoływał u mnie dziwne poczucie winy. Po prostu miałem świadomość, że gdyby nie mój wyjazd to wszystko potoczyło by się inaczej. Lepiej.
Gdy zakończyłem opowieść, moi przyjaciele uznali, że muszę z nim jak najszybciej porozmawiać. Uświadomili mi, że to mogło skończyć się o wiele, wiele gorzej. Nie rozumieli… nie rozumieli, że on ciągle milczy. Nie rozumieli, że jedyne co było dane mi usłyszeć to trzy ciche słowa.
Wróciliśmy do dworku. Zarzuciłem swoją rękę na szyję Nialler’a jak to zawsze miałem w zwyczaju, a Samanta dreptała obok nas. Natchnęło mnie i znów spojrzałem w okno od pokoju Harry'ego. Stał tam. Patrzył na mnie. Jego twarz ani trochę nie wydobrzała. Nadal miał podkrążone oczy. Nadal wyglądał jak siedem nieszczęść. A ja poczułem się okropnie źle. Chciało mi się płakać, miałem ochotę wbiec na górę, przytulić go z całych sił i przeprosić za wszystko. Wszystko… czyli co?
- No idź Lou… idź! On cię potrzebuje… - głos Samanty wyrwał mnie z zamyślenia. Spojrzałem na Horan’a. Skinął głową i wyszczerzył się w najszczerszym uśmiechu na świecie. To było dla mnie ewidentne potwierdzenie tego, co powiedziała przed chwilą Sammy. Nie czekałem dłużej. W minutę znalazłem się pod jego drzwiami. Delikatnie je uchyliłem i spostrzegłem, że łóżko jest puste. Zdecydowanym krokiem wyruszyłem w głąb pomieszczenia. Stał przy oknie, wpatrywał się prawdopodobnie w to dziwne miejsce, którego nigdy nie potrafiłem zlokalizować. Podszedłem bliżej. Miałem wrażenie, że nie słyszy, że tu jestem. Położyłem dłoń na jego ramieniu. Zadrżał, ale nie obrócił się. Musiał wiedzieć, musiał po prostu czuć, że to ja. Zrobiło mi się słabo, bowiem jego ręce znów spowijały cienkie stróżki krwi. Objąłem go od tyłu i przytuliłem się do jego pleców, po czym moje usta musnęły jego kark. Nadal drżał. Czułem się jakby stado motylków rozrywało mnie od środka. Odwróciłem go w swoją stronę i spojrzałem głęboko w oczy.
Drogi pamiętniku!
Cały wczorajszy wieczór spędziłem przy łóżku Harry'ego. Przebudził się na chwilę, wypowiadając moje imię, ale po kilku sekundach ponownie opadł na poduszki wtulając swą słodką buźkę w pościel. Nie miałem mu tego za złe. Jego stan ewidentnie wskazywał na to, że potrzebuje bardzo, ale to bardzo dużo odpoczynku. Wujek odwiedził nas kilka razy, ale nie mówił nic. Powoli zaczynałem się przyzwyczajać, że w tym domu najważniejsze słowa są głęboko ukryte. Od samego początku postawiłem sobie za cel rozwiązać tą skomplikowaną zagadkę. I bez znaczenia jak wiele musiałbym poświęcić - wiedziałem, że to zrobię.
Właśnie siedziałem na werandzie czytając książkę, gdy do moich uszu dotarł znajomy głos. Podniosłem głowę, a moje źrenice zarejestrowały obecność…
- Nialler? - krzyknąłem zszokowany, zrywając się z miejsca. Rzuciłem mu się w objęcia i wyściskałem za te wszystkie dni rozłąki. - Co ty tu robisz?
Wyglądał świetnie. Blond włosy zaczesane do tyłu, sportowy strój i te buty… nie pamiętam nazwy, ale idealnie pasowały do jego stylu. Okropnie za nim tęskniłem, a tu proszę, taka niespodzianka. Brakowało mi go. Ewidentnie mi go brakowało.
- Postanowiłem cię odwiedzić, bo nie dajesz znaku życia - mruknął, trącając mnie w ramię, co wywołało u mnie falę śmiechu. - Tęskniłem Lou, wiesz?
Nialler od zawsze był ze mną. Znaliśmy się od małego i to dzięki niemu nie upadłem na samo dno. Często bywałem blisko tej granicy, ale mając kogoś takiego jak on nie dało się choć raz nie uśmiechnąć. Z całego serca będę dziękował Bogu za to, że postawił go na mojej drodze. Spojrzałem w jedno z okien dworku. Za powiewającą lekko firanką ujrzałem bladą twarz Harry'ego. Natychmiast posmutniałem, co Horan’owi udało się zauważyć, ale…
- Louis? - piskliwy głos podrażnił moje bębenki. Odwróciłem się na pięcie sprawdzając, czy aby na pewno się nie przesłyszałem. No nie. Kolejny szok. Przed nami stała właśnie Samanta. Trzymała w dłoniach swoją ogromną, różową torebkę, a na jej twarzy widniał uroczy uśmiech.
Podeszła bliżej, a dokładniej rzuciła mi się w ramiona. Dokładnie jak uczyniłem to ja przed chwilą. Gdy spostrzegła, że nie jestem sam zarumieniła się znacznie. Znałem ją. Czułem, że to początek jakiejś przygody. W momencie, gdy dłonie Nialler’a i Sammy spotkały się ze sobą miałem wrażenie, że świat zatrzymał się na moment. Miałem wrażenie, że jestem niewidzialny. Wbijali w siebie swoje paczadełka jakby zobaczyli 8 cud świata. Mhm. Po jakiś kilku minutach przypomniałem im o swojej obecności, na co speszyli się jeszcze bardziej niż wcześniej. Ale, żeby nie przedłużać zaprosiłem ich do domu. Wujek nie miał nic przeciwko, co bardzo mnie ucieszyło.
Resztę dnia spędziłem właściwie tylko na rozmowach z moimi przyjaciółmi. Kilka razy odwiedziłem pokój Harry'ego, ale ku mojemu zaskoczeniu ciągle spał. Zastanawiałem się, czy wtedy nad ranem miałem jakieś halucynacje czy Loczek na prawdę się na mnie patrzył. Zaczynałem wariować. Serio. Eleanor zapewniła mnie, że będzie czuwać przy nim tak długo jak to będzie potrzebne. Chciała żebym trochę odetchnął, a przy okazji zajął się gośćmi. Miała rację, więc przystałem na jej propozycję. Miałem przeczucie, że ona również chce dla Hazzy jak najlepiej.
-Louis, no i jak Harry? No wiesz… - spytała Sam, a ja miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Poczułem jak moje policzki oblewają ogromne rumieńce. Próbowałem jakoś zmienić temat, ale bez skutku.
- Jaki Harry? - pytanie Nialler’a było zbyt oczywiste. - Czy ja o czymś nie wiem, Lou?
Samanta w tym momencie złapała się za głowę i zaczęła mnie przepraszać tłumacząc, że sądziła iż blondas wie o wszystkim. Horan tylko siedział i przysłuchiwał się naszej konwersacji, która nie prowadziła do niczego dobrego.
- Ciszej, ktoś usłyszy - upomniałem ją. Nie chciałem, aby cały dworek znał mój sekret. Przynajmniej nie teraz.
- Chodźcie, chodźcie na spacer. Wszystko opowiem - jęknąłem, nie widząc innego wyjścia z tej sytuacji. Kilka minut później spacerowaliśmy po Winchester.
Samanta z dumą opowiedziała pierwszą część mojej historii. Nialler słuchał jej z uwagą. Zastanawiałem się, czy to dlatego, że mówiła Sammy czy dlatego, że była o mnie. W każdym bądź razie nie był bardzo zszokowany, co podniosło mnie na duchu. Nie krytykował mojego zachowania. Wręcz przeciwnie - wspierał mnie w dążeniu do odkrycia tych dziwnych tajemnic. Czułem się o niebo lepiej. Nadeszła pora na część drugą… czyli to, co zdarzyło się od momentu, gdy uciekłem ze szkoły. Teoretycznie nie było tego aż tak wiele. Fakt, że Loczek podczas mojej nieobecności doprowadził się do krytycznego stanu wywoływał u mnie dziwne poczucie winy. Po prostu miałem świadomość, że gdyby nie mój wyjazd to wszystko potoczyło by się inaczej. Lepiej.
Gdy zakończyłem opowieść, moi przyjaciele uznali, że muszę z nim jak najszybciej porozmawiać. Uświadomili mi, że to mogło skończyć się o wiele, wiele gorzej. Nie rozumieli… nie rozumieli, że on ciągle milczy. Nie rozumieli, że jedyne co było dane mi usłyszeć to trzy ciche słowa.
Wróciliśmy do dworku. Zarzuciłem swoją rękę na szyję Nialler’a jak to zawsze miałem w zwyczaju, a Samanta dreptała obok nas. Natchnęło mnie i znów spojrzałem w okno od pokoju Harry'ego. Stał tam. Patrzył na mnie. Jego twarz ani trochę nie wydobrzała. Nadal miał podkrążone oczy. Nadal wyglądał jak siedem nieszczęść. A ja poczułem się okropnie źle. Chciało mi się płakać, miałem ochotę wbiec na górę, przytulić go z całych sił i przeprosić za wszystko. Wszystko… czyli co?
- No idź Lou… idź! On cię potrzebuje… - głos Samanty wyrwał mnie z zamyślenia. Spojrzałem na Horan’a. Skinął głową i wyszczerzył się w najszczerszym uśmiechu na świecie. To było dla mnie ewidentne potwierdzenie tego, co powiedziała przed chwilą Sammy. Nie czekałem dłużej. W minutę znalazłem się pod jego drzwiami. Delikatnie je uchyliłem i spostrzegłem, że łóżko jest puste. Zdecydowanym krokiem wyruszyłem w głąb pomieszczenia. Stał przy oknie, wpatrywał się prawdopodobnie w to dziwne miejsce, którego nigdy nie potrafiłem zlokalizować. Podszedłem bliżej. Miałem wrażenie, że nie słyszy, że tu jestem. Położyłem dłoń na jego ramieniu. Zadrżał, ale nie obrócił się. Musiał wiedzieć, musiał po prostu czuć, że to ja. Zrobiło mi się słabo, bowiem jego ręce znów spowijały cienkie stróżki krwi. Objąłem go od tyłu i przytuliłem się do jego pleców, po czym moje usta musnęły jego kark. Nadal drżał. Czułem się jakby stado motylków rozrywało mnie od środka. Odwróciłem go w swoją stronę i spojrzałem głęboko w oczy.
Były okropnie smutne. Pełne lęku, strachu i przerażenia.
Podniosłem jego ręce w górę i koszulką otarłem czerwoną ciecz.
- Harreh, dlaczego ? - szepnąłem, ale on spuścił wzrok. Próbował wyrwać się, ale zacisnąłem mocniej swoje palce na jego nadgarstku. Z pewnością bolało, bo syknął tak przeciągle, że jego głos rozszedł się po całym pokoju.
- Przepraszam… chcę ci pomóc Hazz… tylko nie wiem jak - odparłem niepewnie przysuwając swoją głowę do jego klatki piersiowej. Tym razem dałem mu się wyswobodzić z uścisku..
Skulił się i opadł na podłogę, a mój mózg zarejestrował tylko jego łzy i kolejne trzy ciche słowa: "Loueh ratuj mnie.. "
____________________________________________________________________________________________
Siema :) jestem z szósteczką! Mam nadzieję, że się cieszycie. :) Chcę przypomnieć, że prędkość dodawania rozdziałów zależy od Was :) jeśli będę widziała, że tu jesteście - mogą one pojawiać się na prawdę szybciej. Ahhmm, powitajcie Margę , która dziś oficjalnie została moją Betą <3 Potrzebowałam kogoś takiego. :*
Autorka: @natsdirection
Korekta językowa: @MargaaStyles
A i jeszcze jedno! :D Chciałam Wam polecić pewnego bloga, który startuje już niebawem. ( 29 sierpnia 1 rozdział ) Opis możecie znaleźć na http://choicetotake.tumblr.com :) aut. - @MargaaStyles ! :) na prawdę WARTO :)
+ zapraszam na mojego nowego bloga, jest już prolog Larry&Niam ->http://heavenlyvoicex.blogspot.com :)
bye! :*
Super ;)
OdpowiedzUsuńTe rozdziały są takie... Takie.. No ja miałam łzy w oczach jak to czytałam.
Też chcę tak pisać jak ty ! <3
Dawaj szybko next ;)
Wpadaj do mnie :
http://szczesliwa-tylkoztoba.blogspot.com/
Mwahh <3
Och. Tak bardzo żal mi Harry'ego. Nie mam pojęcia dlaczego ciągle to robi. Ale niech Lou mu pomoże. Wiem, ze tylko on potrafi to zrobić.Nats, kurczę nawet nie masz pojęcia jak ja uwielbiam tego bloga. To znaczy wszystkie Twoje blogi ale o tym mowa, prawda ? Jest w nim tyle emocji... Strasznie mnie ciekawi to co się wydarzy później :O
OdpowiedzUsuńmatko, jak ja kocham Twoje opowiadania o Larry'm. <3
OdpowiedzUsuńa to, to jest już wgl moje ulubione, na prawdę. *_*
czekam, czekam na nastęny.
love u, Nats. ;3
To opowiadanie jest zajebiste. kocham twoje blogi. wspaniale piszesz . czekam na nexta <3 :*
OdpowiedzUsuńCzytając to pierwszy raz... i drugi... te same odczucia. Czuję się dumna z bycia Twoją betą, bo po prostu kocham Twoje opowiadania... No, nie wiem co jeszcze powiedzieć, hmm...
OdpowiedzUsuńHarry znowu powiedział 'trzy ciche słowa', co po prostu łamie moje serce, bo to takie... unikalne :O
@MargaaStyles xx
Jak zawsze Zajebiście <333 Czekam z niecierpliwością na następny ! :33 <33
OdpowiedzUsuńboże święty, długo będziesz jeszcze trzymała nas tak w niepewności?! Chcę już wiedzieć o co chodzi! GRYY! :< I niech Lou pomoże Harremu... oczywiście czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję że szybko się pojawi :)
OdpowiedzUsuńZajebistość tego opowiadania mnie zadziwia *____* chociaż nie, właściwie to nic dziwnego że jest zajebiste skoro ty je piszesz ;) Ale kurde no chcę już wiedzieć o co chodzi!! Dobrze że tu rąbnęłaś Samante i Nialla bo dzięki temu tak trochę weselej :D i może na jakiś wątek hetero możemy liczyć podczas czekania aż się coś wreszcie wyjaśni ;) A no i oni mówią xD hahah Chociaż w tym rozdziale Harry też wyjątkowo rozmowny kolejne trzy słowa oby tak dalej a może wreszcie się czegoś dowiemy :) Jak go ma kurde Lou ratować jak nie wie przed czym?!?!
OdpowiedzUsuń-Na pewno nie Barack Obama
To opowiadanie.. jest niesamowite ♥ Naprawdę, dla mnie jest najlepsze na całym świecie. Przeczytałam (Czytam) mnóstwo opowiadań o Larry'm, ale Twoje jest najcudowniejsze i najbardziej ..tajemnicze. ♥ To kocham w TSW, że jest takie tajemnicze, po prostu cudowne. Nigdy bym nie wpadała na taką historię. ♥ Z wielką niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, oraz mam ogromną nadzieję, iż pojawi się jak najszybciej. ♥ Po prostu kocham Cię♥ i wszystkie Twoje słowa zawarte w tym opowiadaniu. Oczywiście czytam też Twoje inne opowiadania i one shoty (ogólnie mówiąc to czytam wszystko co napiszesz), ale to jest wg mnie najlepsze♥ Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńWow, wow i jeszcze raz wow.
OdpowiedzUsuńTe słowa Harry'ego doprowadzają mnie szaleństwa i proszę Cie, dodawaj rozdziały jak najczęściej, bo dzień bez Larry'ego to jak dzień bez tlenu.
Trzymaj się,
Alex ♥
oczywiście że tu jesteśmy! i czekamy na następny! <333333333333333
OdpowiedzUsuńTy szantażystko! :D jasne że jesteśmy i wielbimy Twoje opowiadanie! Dlatego błagam, ulituj się nad biednymi chłopkami i dodawaj rozdziały częściej, bo jak powiedziała alex.caroline.directioners dzień bez Larry'ego to jak dzień bez tlenu <3 :)
OdpowiedzUsuńkurcze, zabić Cię teraz czy poczekać do końca opowiadania ? :D chyba jednak poczekam :)
OdpowiedzUsuńpowiem Ci tylko tyle.
to opowiadanie jest kosmiczne, spoko, że nie wiadomo o co chodzi, ale chuj z tym, ważne, że tak wciąga i to bardzo :)
♥
Pokochałam od pierwszego zdania pierwszego rozdziału !! Kocham Twój styl, i dziękuję, że tworzysz te fan fikcje o Larrym ♥ ja chcę już następny !!!!
OdpowiedzUsuńJEjuu .. ja ja.. jejuu nie wiem co powiedzieć. To .. to co piszesz jest po prostu magiczne.. nie wiem jak to się da wytlumaczyc ale chcialabym siedziec teraz w twojej glowie i dowiedziec sie jak dalej potączą się losy Larrego.. Boze.. to jest najlepszy tekst jaki kiedykolwiek czytałam... Chciałabym opisać jak jest on idealny ale po prostu brakuje mi slow.. z niecierpliwoscią czekam na kolejne i kolejne i kolejne.. wiem że pisanie opowiadan nie jest taką łatwą sprawą ale prosze.. pisz szybko kolejne rozdziały bo normalnie nie wytrzymam.. Kocham cię KOCHAM!! <3
OdpowiedzUsuńJeezu, czekam już na następny rozdział i mam wielką nadzieję, że szybko coś dodasz <3.
OdpowiedzUsuń+ podziwiam Cię, że umiesz pisać tyle blogów na raz ♥.
Boże *.* Ta historia jest totalnie niesamowita..Nie co powiedzieć, naprawdę.
OdpowiedzUsuńWitamy oczywiście betę :3 i czekam na następny rozdział z ogromną niecierpliwością <3
Kocham tego bloga... Zawsze gdy Harry się odezwie to po moim policzku spływa łza... Kocham to opowiadanie, tą historię, sposób w jaki piszesz... Niesamowite... ♥ Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział... :)
OdpowiedzUsuńRajciu, cieszę się, że połączyłaś Niallera z Sam :) Znaczy się nie połaczyłaś, ale sie domyślam,, ze razem będą :D Chociaz zawsze dziwnie się czuję, kiedy u boku Horana jest inna dziewczyna niż ja, ale spoko :D
OdpowiedzUsuńBiedne Hazziątko :c Ale muszę powiedzieć, że to cholernie słodkie, że Lou tak się nim opiekuje i tak się o niego troszczy i niepokoi <3 "Loueh ratuj mnie.. " mateczko *.* Normanie zaraz będę tu żygała tęczą. *.* Niech teraz Lou coś takiego zrobi, że będzie tak cudownie i fajnie :3 No, ale serious, niech Louis zamieni się w Louismena ( połaczenie Louis'a i Supermana ) i pomoze Hazziątku, bo on sobie sam nie poradzi.
Czekam na następny, @LikeLaughNiall xx
Awwwww to takie smutne ;(((( i piekne ..
OdpowiedzUsuńProszę o następny rozdział , ten blog poleciła mi koleżanka i ja chce go ciągle czytać !
OdpowiedzUsuńI niech Hazza przestanie cierpieć ... prosze
Wczułam się dosłownie wczułam się jakbym odgrywała jakąś rolę w tym opowiadaniu , czytając to jak on i Loui cierpią ronię łzy. To dziwne tak , przecież to tylko opowiadanie powiedzą niektórzy ale ja czuje BÓL.
Pomyślicie - psychopatka - może i tak ale ta historia wzrusza , niesie ze sobą taką tajemnice że chce być jej częścią. Nie chce żeby ta historia się kiedykolwiek kończyła.
uwielbiam to opowiadanie jest takie tajemnicze, Hazza zawsze jest gadułą a tutaj ODLOT :) cicho słowo na kilak dni, miesięcy. Czekam na następnego z NIECIERPLIWOŚCIĄ <3
OdpowiedzUsuń...O BOŻE! Tyle moge z siebie wydusić...!
OdpowiedzUsuńDzisiaj do 2:00 czytałam tego bloga..!
Ale jestem szczęściarą że przypadkiem weszłam na tego bloga..!
Zakochałam się po prostu...!
Twój blog jest genialny..!
Moge Ci przysiąc że prawie przez cały czas czytając twoje opowiadanie płakałam..!
Nie wiem czy tak można i czy jest to ludzkie ale jestem uzależniona od tego opowiadanie..! Czytając go czuje sie jak w ... niebie..?! :D:D
Boże..! Ja chce następny rozdział ..!
Dlaczego Harry musi być taki tajemniczy..? Tą tajemnicą wciągam się jeszcze bardziej w to opowiadanie ..!
KOCHAM CIĘ ...!!!
Tak czytałam te ostatnie dwa rozdziały i przypomina mi to tak trooooszeczę szatana z siódmej klasy, jeśli pamiętasz. Też zagadka do rozwikłania i wgl haha. A teraz tak na poważnie - to jest chyba jedyny blog, który tak mnie wciąga. Chcę czytać już kolejne rozdział i wraz z Louisem rozwiązać tę zagadkę. Biedny Harry, dlaczego on to zrobił? Czyżby przez wyjazd Lou? Albo i nie? Już sama nie wiem, chcę się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Kim wgl jest Harry dla Filipa i dlaczego nikt nic nie chce powiedzieć Louisowi ;/
OdpowiedzUsuńRozumiem, dlatego nie dodawałaś, sama niedawno byłam na wakacjach, dlatego nie skomentowałam przedostatniego rozdziału. Cieszę się, że już wróciłaś, teraz tylko czekać na następne rozdziały ;)
shouldletyougo.blogspot.com
no-cases.blogspot.com
jest tak zajebista historia że nie wyrabiam :o najlepsze opowiadanie akie kiedykolwiek czytałam :o <3 kurwa, doczekać się nastepnego nie mogę.. kiedy będzie kolejny rozdział ? ♥ interesujące zagadki, mam nadzieje że jak najszybciej Lou wszystkiego się dowie, ponieważ jestem niesamowicie niecierpliwa :D historia jest na prawdę ciekawa bardzo, powtarzam się ale na prawdę nie moge się doczekacnastępnego rozdziału.,. pozdrawiam cię <3
OdpowiedzUsuńnastępny :d!
OdpowiedzUsuń